W labiryncie życia: poczucie bezradności i rozczarowań
Kiedy myślę o Marcie, wciąż widzę jej oczy pełne zmęczenia i lęku, a jednocześnie tęsknotę za czymś więcej. Przyszła do mnie, bo czuła, że utknęła. Jej życie przypominało nieustanny labirynt, w którym każda droga kończyła się ścianą. Opowiadała, że cokolwiek zrobi, zawsze spotyka ją rozczarowanie. Winni byli inni ludzie, okoliczności, los. W jej głosie słyszałam jedno: świat jest przeciwko mnie. Od pierwszych chwil dostrzegłam w niej obecność wewnętrznego sabotażysty – potężnego głosu, który ustawiał ją w roli ofiary. To właśnie on podpowiadał: „Nie dasz rady. Po co próbować? Lepiej się nie wychylaj, bo i tak wszystko się zawali.” Ten głos rządził jej życiem od dawna.

Numeroterapia: odkrywanie odpowiedzialności jako klucza do zmiany
Zaczęłyśmy praktykę numeroterapii, czyli pracy z liczbami, które niosą w sobie zapis naszego potencjału, wyzwań i lekcji. Liczby Marty od razu pokazały, że jej głównym zadaniem jest nauczyć się odpowiedzialności i wyjść z roli osoby zależnej od opinii i zachowań innych. To nie był łatwy obraz, ale niezwykle trafny – Marta przyznała, że całe życie czekała, aż inni „dadzą” jej szczęście, uznanie czy miłość. Na pierwszych spotkaniach przyglądałyśmy się jej dacie urodzenia. Odkryła, że w jej drodze życiowej ogromną rolę odgrywa siła sprawczości i samodzielność. Zaczęła rozumieć, że to, co tak bardzo odrzucała – branie odpowiedzialności – jest kluczem do wyjścia z błędnego koła.
Pierwsze kroki ku samodzielności i przełom w myśleniu
Podczas kolejnych praktyk pracowałyśmy z jej energią roku osobistego. Pokazałam jej, że wchodząc w czas zmian i porządkowania, ma okazję oczyścić swoje życie z dawnych schematów. To otworzyło w niej przestrzeń do refleksji: może jednak nie wszystko jest przeciwko niej, może los daje jej szansę. Pamiętam jeden szczególny moment, kiedy Marta nagle się rozpłakała. Zobaczyła w liczbach powtarzający się wzór – że jej relacje zawsze kończyły się podobnie, bo wciąż przyciągała osoby, które utwierdzały ją w poczuciu bezradności. To był pierwszy raz, kiedy nie obwiniała innych. Powiedziała: „To ja wybierałam. To ja pozwalałam.” To było ogromne odkrycie, prawdziwy przełom.

Sabotażysta nie odpuszcza: moment kryzysowy i decyzja o przerwaniu
Zaczęła robić małe kroki. W pracy zamiast oskarżać współpracowników, starała się najpierw spojrzeć na siebie. W relacjach zaczęła mówić, czego potrzebuje, zamiast czekać, aż ktoś się domyśli. Widziałam, jak nabiera odwagi, jak zaczyna czuć, że może tworzyć swoje życie.Jednak sabotażysta nie odpuścił. Im więcej Marta odkrywała, tym silniej wracały stare głosy. „To tylko zabawa liczbami, to nic nie zmieni. Po co to wszystko, skoro i tak nie umiesz być szczęśliwa?” Zaczęła szukać wymówek, by przekładać nasze spotkania. W wiadomościach pisała, że ma zbyt dużo obowiązków, że to zły czas.
Zasiane ziarno: nadzieja na przyszłość i powrót do drogi
W końcu przyszło zdanie, które dobrze znam: „Chyba muszę przerwać.” Wiedziałam, że to nie Marta mówi – to jej wewnętrzny sabotażysta, który tym razem wygrał. Z bólem, ale też ze zrozumieniem przyjęłam tę decyzję. Proces, w którym była, nie zniknął. To, co zobaczyła w liczbach, co poczuła w swoim sercu, pozostanie w niej na zawsze. Marta przerwała praktykę, ale wierzę, że kiedyś wróci. Bo nawet jeśli sabotażysta wygra jedną bitwę, to życie wciąż będzie pukało, przypominając, że ma w sobie potencjał większy niż strach. Ja wiem, że to ziarno zostało zasiane. A kiedy przyjdzie czas, wykiełkuje.
Izabela Dziewczyna z Lasu liczb, Numeroterapeutka