Mój wewnętrzny krytyk
Moja historia zaczyna się tak, jak wielu osób. Mam 30 lat i wiele planów na życie. Większość
moich rozmyślań utrudniała jednak ich realizację. Dlaczego? Borykałam się z niskim
poczuciem wartości i ciągle biczowałam samą siebie. Czułam się gorsza od innych,
niewystarczająca, nie dość dobra, żeby osiągnąć moje cele. Dodatkowo z natury jestem
perfekcjonistką, więc najmniejszą niedoskonałość traktowałam jako osobistą tragedię. Kiedy
tylko nie udawało mi się dokończyć danego zadania dokładnie tak, jak ja to widzę, mówiłam
do siebie: „Ciapa z ciebie”, „zawiodłaś”, „Znowu zawaliłaś”, „Ty nic nie umiesz porządnie
zrobić”. Tak ostry dialog wewnętrzny prowadziłam sama ze sobą, a mój krytyk dochodził do
głosu zawsze wtedy, kiedy bodziec zewnętrzny uniemożliwiał mi dokończenie danego
zadania.

Moment przełomu
Długo zastanawiałam się, co mogę zrobić, aby wyrwać z korzeniami ten uporczywy nawyk
karania siebie za najmniejsze niepowodzenia i tym samym zwolnić z pełnego etatu mojego
wewnętrznego krytyka, który pracował nieprzerwanie. Chciałam przecież wieść normalne –
pomimo moich ograniczeń zdrowotnych – życie. Kiedy dowiedziałam się o istnieniu
numeroterapii i jej metodach, uznałam temat za co najmniej interesujący. Dopiero
uczestnicząc w zajęciach prowadzonych przez Olgę, zrobiłam autoterapię. Przyczyną
wszelkich moich niepowodzeń okazał się negatywny dialog wewnętrzny. Im więcej
czepiałam się siebie, tym surowsza stawałam się także w ocenie innych. „Znowu ci nie
wyszło”, „Nie dokończyłaś tego, co sama sobie postanowiłaś” – tak intensywnie przemawiała
do mnie druga, wewnętrzna Ania, która zamiast być przyjaciółką i oparciem w
nieuniknionych zmaganiach z codziennością, objęła w moim życiu stanowisko kata,
pracującego 24/7. Najtrudniejsze było zrozumienie faktu, że obiektem zarzutu byłam ja
sama. Jad, który wiadrami wylewałam na siebie, pochodził nie od innych, ale z mojego
wnętrza. Kiedy już nie mieścił się we mnie, wybuchałam, ale nadal był to wybuch skierowany
na samą siebie. To powodowało niedocenianie siebie, spadek poczucia wartości i obniżenie
wibracji (gniew to bardzo niska wibracja). Kluczem do przemiany okazała się zmiana dialogu
wewnętrznego z samą sobą. Zadałam sobie pytania: ”Co mogę w sobie zmienić?”, „Jak i
kiedy to zmienię?”. To one okazały się najważniejsze. Pozostałe zarzuty, chociaż prawdziwe,
musiałam zaakceptować, nie mając na nie żadnego wpływu.

Nowa relacja ze sobą dzięki Numeroterapii
Zajęcia z Numeroterapii pomogły mi doceniać siebie, akceptować siebie taką, jaką jestem i
przestawić mój dialog wewnętrzny na taki, jakim operowałabym ze swoją najlepszą
przyjaciółką. Dzisiaj jestem nią dla siebie i potrafię mówić z troską, wyrozumiałością,
akceptacją. Przestałam także czepiać się innych, bo każdy z nas ma swoje słabości.
Numeroterapia otworzyła mi oczy. Dzięki niej pomogłam sobie, teraz mogę służyć
wsparciem dla innych. Wszelkie zmiany należy jednak zawsze rozpocząć od siebie.
Anna M. Baran, Numeroterapeutka